Podróżowanie było dla Tiziano Terzaniego formą istnienia. Kiedy dowiaduje się, że jest ciężko chory, instynkt podpowiada mu, by nic-nie-zdarza-sie-przypadkiem-b-iext33878763wyruszyć w podróż. Ale ta podróż różni się od innych. Jest najtrudniejsza, bo każdy krok może być wyborem między rozumem a szaleństwem, między nauką a magią.
Z długiego pobytu w Nowym Jorku, a potem w „alternatywnym”ośrodku w Kalifornii rodzi się niepokojący portret Ameryki. Włóczęga po Indiach, w tym trzy miesiące spędzone w jednym z aśramów, pozwala Terzaniemu dostrzec duchowość tego kraju. Autor poznaje medycynę tybetańską i chińską, jogę i energoterapię. Przypadkowe spotkanie ze starym mędrcem w Himalajach – choć zapewne nic nie zdarza się przypadkiem – wyznacza koniec wędrówki. Pośród ciszy wspaniałej przyrody Terzani dochodzi do wniosku, że najważniejsza jest harmonia ze światem i samym sobą: trzeba umieć patrzeć na niebo i być chmurą, trzeba „słyszeć melodię”.
„Historia tej podróży nie jest dowodem na to, że nie ma lekarstwa na pewne choroby i że wszystko, co uczyniłem, szukając go, niczemu nie posłużyło. Przeciwnie: wszystko, łącznie z samą chorobą posłużyło bardzo wielu rzeczom. W ten sposób byłem zmuszony zrewidować moje priorytety, zastanowić się, zmienić perspektywę, a przede wszystkim zmienić życie”